Dni co raz krótsze, każdy już szary i mglisty. Jesień to u nas czas pewnego wyciszenia. Skraca się dzień i zmniejsza się ilość pracy w gospodarstwie. Tylko zwierzęta wymagają codziennej opieki i doglądania. Potrzebują też obecności człowieka, czego już doświadczyłam. Będąc w temacie zwierzyńca naszego to od tygodnia jest nowy koziołek. Ma „uratować” sprawę kozich ciąż tej jesieni. Pierwsze dni zapowiadały się dość obiecująco. Jednak już starsze i większe dwie takie paskudne charakterkami kozy tłuką go i przeganiają. Zresztą jak i Wacława. Marny los młodego kozła, bez doświadczenia wśród starszych kóz.
Nadal mam jednak nadzieję, że z pięciu kóz, kilka zostanie zakoconych i następnej wiosny będziemy mieć i koźlaki i mleko.
Tak sobie piszę spokojnie, że pracy mniej, tak, na zewnątrz, w ogrodach, w sadzie. Z drugiej strony, w głowie ciągle lista rzeczy do zrobienia w domu, w pozostałych budynkach. Tyle jeszcze przedmiotów czeka na renowację i nadanie im ładniejszego wyglądu.
Czy starczy czasu jesienno-zimowego na to i inne pomysły do ogarnięcia na już? Życie pokaże, oby tylko zdrowia nie zabrakło J