Hej, tym razem po długiej przerwie naszła mnie wena, żeby podzielić się refleksjami, wspomnieniami z Wami. I chciałabym korzystając z okazji, że mam chwilkę na pisanie nakreślić kilka obrazów tego co Was czeka jak się do nas wybierzecie na wypoczynek albo zdecydujecie na organizację przyjęcia czy wesela.

Pewnie nasi przyjaciele, rodzina i wierni obserwujący pamiętają, że zaczynaliśmy w zasadzie od niczego tu w tych początkach miejsca zwanego Osadą Dębowo.

Na własne życzenie, własną decyzją rewolucji życiowej postawiliśmy wszystko na jedną kartę zmieniając nasze życie diametralnie. Do tej pory jest kilka osób, które wyparły fakt, iż Kasia – menadżerka – dyrektor finansowy itp. itd. (już zapomniałam beż żalu) zamieszkała na małej wiosce. Zamieszkała to mało powiedziane. Wzięłam się za robotę, która jak się szybko okazało zaczęła mi sprawiać wielką frajdę. Od ponad 10 lat razem z moim Arturem mamy gospodarstwo, tu w Kiersztanowie. Rozwijamy je bardzo intuicyjnie, spontanicznie ucząc się wielu rzeczy np. uprawy pól i roślin, hodowli koni i kóz, robienia serów, wędzonek, przetworów, w tym znanej niektórym “cisowianki”. mamy też wielbicieli naszych kozich serów. Ależ w tym roku będę miała pomidorów i jabłek!!! Ekologicznych!!!

Obserwujemy otaczającą nas przyrodę, szanujemy każde drzewo, ptaka, zwierzę. Ja płaczę nad każdym krzakiem, który zeżre któraś z naszych kóz – a przecież wiadomo, że te “diabły” zawsze wybiorą to co najładniejsze. Ostatnio oskubały do zera moją doniczkę kwiatów ozdobnych. Zawsze skutecznie znajdą dziurę w ogrodzeniu….

A Artur zrealizował marzenie o posiadaniu koni i zrealizował ukrywaną miłość do kotów i drobiu.

W tej całej przestrzeni dzięki zachętom naszych znajomych oraz pierwszych Klientów budujemy, a bardziej tworzymy miejsce do wypoczynku i do organizacji różnych imprez. To nasi Klienci wskazują nam kierunki działań.

Bo oczywiście na życie też chcemy jakoś zarabiać. A już od jakiegoś czasu dajemy również pracę małej grupie osób. I wiecie, że jesteśmy bardzo dumni z tego wszystkiego 🙂

Dbamy o przestrzeń naszej Osady, o wygodę naszych Gości, o ich komfort.

No ale musicie mieć jednak świadomość, że przebywanie na wsi może być dla niektórych mega wyzwaniem, żeby nie powiedzieć zagrożeniem życia bez odpowiedniego zaopatrzenia się w środki różne czy to doustne czy naskórne 🙂

Z pewnością jak to w obiekcie agroturystycznym, czyli położonym na terenie wiejskim możecie oczekiwać wielu atrakcji. Jakich zapytacie?

Poza końmi, kozami, kurami, bocianami, żabami, słowikami, jaskółkami, żurawiami, łabędziami, jeleniami, kotami są też i tu może się zdziwicie komary, muchy, pająki, pszczoły i inne owady. Są też piękne wschody (ale to trzeba bardzo wcześnie wstać) i zachody. I są różne zapachy, drewna w naszej stodole biesiadnej, domkach i pokojach, ale i zapachy łąk i pól. Inne w każdej porze roku…

I są też zapachy i smaki, które tworzymy w naszej kuchni. Z roku na rok staramy się, aby była coraz smaczniejsza.

No ale tak jak wiele osób tak wiele gustów smakowych – więc jak to mądrzy ludzie powiadają, jeszcze się taki nie narodził co by każdemu dogodził. Jednak większości naszych Gości dajemy radę dogodzić 🙂

I z każdym sezonem doceniając, że odwiedza nas tak wielu Gości dbamy o każdy kąt, zakątek, przestrzeń, pomieszczenie. 

To fakt, że nie w każdym pokoju mamy aneksy kuchenne – ale chyba w pokojach hotelowych tez tego nie ma…

No dobra brakuje nam paru rzeczy, ale nadgonimy.

I to prawda, że choć jesteśmy obiektem agroturystycznym, to w każdym z pokoi/domków mamy łazienkę, czystą, pachnąca pościel i ręczniki – a chyba w tego typu obiektach nie wszędzie można to spotkać….

Krótko mówiąc staramy się bardzo – inwestując to co zarobimy przede wszystkim w udoskonalanie tych przestrzeni i tego co możemy zaoferować.

Nadal lubimy to co tworzymy, choć jest to jednak dalekie od wyobrażeń tego wiejskiego “slow life” bo pracy jest wiele:)

 Artur nie ma czasu na swoje hobby a ja na swoje. I mimo to nadal cieszymy się z każdego Gościa i każdej zrealizowanej imprezy.

A wiadomo Goście nie zawsze będą zadowoleni, bo brak aneksów, bo komary, bo muchy, bo kogut pieje nad ranem. No ale takich osób, które nie wiedzą z czym się wiąże agroturystyka jest na szczęście niewiele.

I tu ostrzeżenie dla osób, które nie wiedzą co to wieś i agroturystyka – poczytajcie w internecie jeśli nie wystarczy wam mój opis.

A ten, kto chce więcej smaków wsi niech wpadnie do nas na jesieni albo zimą. Tylko weźcie kalosze i nie zdziwcie się jeśli samochód będzie ubłocony i drzewa trzeba będzie przynieść do kominka.

Dla prawdziwych amatorów wieśmagedonu zapewnimy odpowiednio mocne wrażenia.

Do zobaczenia albo do poczytania Kochani.

To ja: Kasia – współwłaścielka, organizatorka imprez, serowar, rolnik, hodowca kóz, Mama i gospodyni domowa i tak by jeszcze długo wymieniać…