Jak ten czas szybko płynie…

Trywialnie brzmi ale jakże prawdziwie.

Natchniona i zachęcona na nowo przez Panią Beatkę odnotuję dziś, co się zmieniło od ostatniego wpisu. Oczywiście, zima minęła, wiosna też, a teraz lato się kończy.

A wiosną ganialiśmy po polach okolicznych nasze konie, które w poszukiwaniu zielonej trawy notorycznie wychodziły poza ogrodzenie. Może i to ogrodzenie nie było doskonałe  i nadal nie jest, ale i konie coraz cwańsze. Nauczyły się przesuwać zadami swymi żerdzie w bramach ogrodzenia, aż do momentu gdy żerdź opada na ziemię, a one mogą wyjść. Koniki nasze już jednak wiedzą, że nasze gospodarstwo to ich azyl bezpieczeństwa, więc wracają do swojej stajni, czasami bez zachęty, a czasami z zachętą w postaci przyczepki wypełnionej świeżo skoszoną trawą. Jednak suto zastawiony stół jest skuteczny :).

Na początku kwietnia przyszedł na świat źrebak po klaczy Olpinie, którego nazwaliśmy Ojtam. Od początku nadstawiał się do głaskania, szczególnie zadem. Wiosną również powiększyło się stado kóz o kolejne trzy. Nie mają imion. Stwierdziłam, że imiona będę dawać narodzonym u nas. Koziołek rozrodowy już w drodze, więc mam nadzieję, że na wiosnę będą małe koźlątka. Przy okazji moich całkiem nowych doświadczeń zootechnicznych odkryłam, że trzy nowe kozy są mleczne. Odkrycie z sierpnia z zamiarem pozyskiwania mleka i przetwarzania go na sery i jogurty:). Trzymajcie kciuki

 

Grudzień tuż przed Wigilią…..

Atak zimy sprzed trzech tygodni odszedł w zapomnienie razem z ostatnimi plamami śniegowymi na łąkach. Jeszcze dwa dni do Świąt ale prognozy nie dają nadziei na biały puch. Byłoby piękniej :).
Szykujemy się do Bożego Narodzenia z choinką, pysznościami – w tym roku testujemy nowe potrawy. Nasi Goście sylwestrowi otrzymają już sprawdzone nowości:). Jeszcze trzeba gdzieś dokupić światełka bo w tym roku do przyozdobienia więcej okien i ścian 🙂

Tymczasem poranna kawa, maluchy wstają:)

Koniec lata tuż, tuż…

Lato się kończy za kilkanaście dni, a u nas już pogoda wczesno jesienna. Dobrze, że przez ostatni tydzień było cieplutko – bo nasz nowo narodzony zrebaczek miał szansę się ogrzać jeszcze w pięknym słoneczku :). Od ponad trzech tygodni mamy małe stado hucułów, w ilości 10 koni, w tym nowo narodzona klaczka. I czekamy na chętnych do jazdy konnej. Mamy już koniki i dużo terenów nadających się do jazdy. O koniach relacji będzie sporo jeszcze.

Tymczasem jarzębina dojrzała i owoce czarnego bzu też. Czas więc na kolejne zbiory i słoikowe przetwory:) dla dzieciaków i dorosłych. Czekam tylko na słoneczny dzień aby ogolić te drzewka z owoców:).

Niestety najbliższe dni zapowiadane są jako deszczowe, trzeba więc jeszcze chwilę poczekać.

 

Sierpień….

Jeszcze miesiąc nie minął odkąd uruchomiliśmy domki, a (tfu, tfu…, żeby nie zapeszyć) gości mamy prawie bez przerwy. Cieszy Nas to ogromnie, że standard domków i to co wokół znajduje takie zainteresowanie.

Wczoraj byliśmy oglądać konie, jest tam małe stadko do kupienia:). Koniki piękne, a my mamy kolejny temat do przemyśliwań. Długo myśleć nie będziemy, bo wiadomo konie w tak pięknym miejscu to ważny element całości. Nic to, Gospodarz myśli a ja (Gospocha) dalej przyjmuje Gości na domkach:)

Mieliśmy tu kilka dni temu nawałnicę, w naszym Kiersztanowie. Niektórzy z sąsiadów ponieśli większe straty niż my. Chociaż i u nas trochę szkód. Plot wyłamany, kilka pięknych starych drzew i niestety ten najokazalszy czarny bez też padł.  z tego bzu zostało wspomnienie w postaci nalewkowej w butelkach:).  Dobrze, że jeszcze mam kilka młodszych egzemplarzy to produkcja soku etc., będzie kontynuowana.

Zimne już poranki to już ewidentny znak drugiej połowy lata. Nie przejmujemy się tym, domki są ciepłe, ogrzewane, a dla chętnych mamy saunę przecież 🙂

lawenda pięknie kwitnie

Dopiero założyłam poletko lawendowe. Miesiąc preparowania nasion – metoda wyczytana w necie, ma pomóc kiełkować nasionkom. Ogólnie to uzyskanie lawendy z nasionek jest ponoć bardzo trudna. Liczę tylko na łut szczęścia przy tym moim eksperymencie i na to,  że miejsce jest ładnie nasłonecznione i ma piękną wystawę :). A to ponoć lubi lawenda:)

Teraz codzienne delikatne podlewanie i wyczekiwanie na jakieś pierwsze oznaki współpracy lawendy z ogrodnikiem czyli mną:)

Trzymajcie kciuki!

Zadzwoń